od razu widać gdzie klient a gdzie kierownik. death proof to był majstersztyk, to jakieś nieporozumienie jest...
... a może nie do końca zrozumiałeś sensu tych filmów. Nie będę tłumaczył tego bo każdy ma to odebrać na swój sposób. Szanuje Twoje zdanie ...
nie nie, zrozumiałem, filmy mają być utrzymane w klimacie kiepskiego kina exploitation ale ten od tarantino ma świetny klimat, dialogi, nawiązania do klasyki, praca kamery, ujęcia, wszystko jest przemyślane i dopracowane. a u rodrigueza mam takie wrażenie jakby chodziło tylko o przelanie przez ekran jak największej ilości krwi i innych glutów.
Za pierwszym razem tez mnie nie zachwycil pamietam, mialem mieszane odczucia i ocenilem na 4. Ale potem poczytalem troche o starym kinie typu grindhouse, obejrzalem ze 100 starych trailerow wlasnie tego typu filmow (filmy naprawde oblesne i o posranych ale smiesznych tytulach typu "I drink your blood and I eat your skin":] Przykladem i holdem dla takich trailerow jest fikcyjny zawiastun "Machete" z Dannym Trejo na poczatku Planet Terror:) Slowem mowiac, stare, wyblakle tasmy z filmami ktore 90% obecnego spoleczenstwa oceniloby na beznajdziejne, bezsensowne i wogole ktos chory psychicznie musial to krecic... :) A o to wlasnie chodzi. W latach 60 stylistyka taniego amerykanskiego kina wlasnie taka byla. Rodriguez, (podobnie samo jak i Tarantino, ktory w kazdym swoim filmie czerpie garsciami z historii kina) krecac w dzisiejszych czasach film kreowany na tamten styl stworzyl poprostu arcydzielo. Wszystkie patetnty byly znane i podane jak na tacy juz wczesniej (wirus, zywe trupy, latajace mieso), jedyne co musial zrobic to zastosowac je i dolozyc wlasna historie (tancerka gogo z karabinem zamiast nogi, jej chlopak, szeryf i jego brat kucharz). Ogladajac ten film trzeba powtarzac sobie ze wszystko co jest na ekranie, jest celowo ukartowane:) Obsada genialna. Wogole to dla mnie to jest bardziej komedia niz horror, np pierwszy tekst Bruce'a Willisa "Where's the shit?" :D
Tarantino w swoim vol 1 (dla mnie 10/10) tez nawiazal do konwencji ale zrobil to zupelnie inaczej, powiedzial bym bardziej przystepnie dla zwyklego zjadacza chleba (chociazby Od drugiej polowy filmu tasma juz nie przeskakuje i nie ma kaszy na ekranie, a tematyka robi uklon w strone starych klasykow z gatunku "muscle cars" np "Vanishing Point" (ktorego nawiasem mowiac tez nie kazdy dzisiejszy widz zrozumie, albo obejrzy i stwierdzi ze fajny samochod, ale film badziewie :)
Dlatego obejrzalem 2 raz bardziej na dystansie i ocena przeskoczyla z 4 na 8,5. Zwlaszcza ze w dobie plastikowej i niewyszukanej tandety pokroju "Resident Evil 2" spolka Rodriguez & Tarantino zaserwowali nam cos naprawde oryginalnego.
Pozdrr